Sprawozdanie z pracy na Połoninie Wetlińskiej
W dniach 22 i 23 maja pracowałem z Połoniny Wetlińskiej (KN19GD).
Praca z Połoniny była częscią Polsko – Czeskiej inicjatywy, której zasadniczym celem było przeprowadzenie pierwszych łączności Polska – Ukraina na mikrofalach od 10 do 76 GHz.
W wyprawie mieli uczestniczyć Pavel OK1AIY, Milan OK1UFL oraz piszący to sprawozdanie Tomek SP5CCC.
W przygotowaniu wyprawy pomagali bardzo wydatnie koledzy z Ustrzyk Dolnych – Jurek SP8AQA oraz Wojtek SP8MI.
Przygotowali sprawy logistyczne związane z przejazdem do Lwowa oraz transportem sprzętu na Połoninę Wetlińską jak też pośredniczyli w uzyskaniu zgody dyrekcji Bieszczadzkiego Parku Narodowego na pracę z terenu parku.
Po stronie ukraińskiej wyprawę organizowali koledzy z Lwowskiego Klubu Krótkofalowców. Pracą kolegów z LKK koordynował Wiktor US5WE.
We Lwowie było już przygotowane miejsce pracy ekspedycji, usytuowane na dachu wysokiego budynku (ponad 385 m npm). Przygotowane były noclegi, transport i dokumenty do przwiezienia sprzętu przez granicę.
Niestety - w piątek 21 maja rano w okolicach Gliwic samochód, którym w kierunku Sanoka i Połoniny jechali Pavel OK1AIY i Milan OK1UFL odmówił posłuszeństwa. Nie udało się go niestety naprawić i obaj nasi koledzy z Czech wrócili wieczorem do domu.
Ich nieobecność zmieniła zasadniczo plany wyprawy. Była to wielka strata iw stosunku do naszych pierwotnych założeń.
Wielki wysiłek organizacyjny Pavla i Milana nie przełożył się na sukcesy sportowe.
Wierzę, że w roku przyszłym szczęście nam dopisze.
W zaistniałej sytuacji mając wcześniej umówione skedy na 10GHz zdecydowałem się samodzielnie kontynuować wyprawę na Połoninę.
W piątek, wczesnym wieczorem dzięki pomocy Grzegorza Chudzika, Naczelnika Bieszczadzkiej Grupy GOPR dotarłem quadem do schroniska na Połoninie.
Niezapomnianą podróż tym pojazdem zapewnił mi Waldek Olszewski pełniący dyżur w placówce GOPR na Połoninie.
Mogłem spokojnie podróżować z Waldkiem na szczyt Połoniny Wetlińskiej, bo wcześniej zgodę na pracę z terenu BdPN wydał bardzo życzliwie nastawiony do krótkofalowców jego dyrektor - Pan dr Tomasz Winnicki.
Na Połoninie powitał mnie Lutek Pińczuk – gospodarz i dobry duch schroniska i Połonin. Wraz nim przywitali mnie tam Wiesiek Kabaj, Adrian i Basia Chwałek od samego początku udzielając życzliwej i bezinteresownej pomocy.
Opiekowali się mna przez cały czas mojego pobytu, dbając o to, by niczego mi tam nie brakowało.
Wiesiek i Waldek rewelacyjnie gotowali . Dzięki nim nie byłem głodny. Nie zapomnę wyśmienitego kapuśniaku Waldka ani też golonki po bawarsku jaką przygotował Wiesiek.
Kiedy porywisty wiatr na grani sprawiał, że moje palce zupełnie zdrętwiały i z trudem stukały CQ, to Basia dostarczała gorącą herbate z cytryną i miodem. Pozwoliło mi to wytrwać na stanowisku.
Tyle życzliwości nie spotyka się często i to w jednym miejscu.
Dziękuje raz jeszcze wszystkim po obu stronach granicy za pomoc w organizacji tej wyprawy!
Na Połoninę zabrałem ze sobą transwerter zbudowany na bazie modułów DB6NT z PA o m ocy 10 W.
Sprzęt ten współpracował z tranceiverem FT290 oraz anteną paraboliczną o średnicy 48 cm firmy Procom.
Do łączności pomocniczej zabrałem ze sobą transceiver FT 100 i małą 3 el. antenę Yagi na pasmo 2 m i 70 cm. Jest to dwupasmowa wersja anteny, gdzie na wspólnym boomie zainstalowane są po trzy elementy na każde z tych pasm. Antenę wykonał Waldek SP7GXP.
Całość zasilałem z akumulatora 60 Ah. Dzięki Lutkowi mogłem wieczorami doładować akumulator korzystając z agregatu jaki zasila urządzenia elektryczne w schronisku. W piątek jedynie rozpakowałem urządzenia i sprawdziłem ich działanie. Na 2 m nawiazałem kilka łączności w tym również z Witorem US5WE, potwierdzając swoją gotowość do pracy ze stacjami z Ukrainy.
W sobotę rano około godziny 9 byłem już na grani próbując nawiązać łączność z Borysem US5WU pracującym z lokatora KO20DI.
Niestety, nie słyszeliśmy się i z godziny na godzinę mój nastrój pogarszał się, bo widziałem coraz mniej szans na choćby minimalne zrealizowanie celów wyprawy.
Wygłądało na to, że nie możemy znależć z Borysem naszych częstotliwości.
Na szczęście Wiktor US5WE podsunął mi pomysł wykorzystania beaconu UR0DMW (10368.925 MHz, KN18JT) do sprawdzenia częstotliwości pracy moich urzadzeń. Powoli strojąc mój FT290 odnalazłem bez problemu bardzo silny sygnał UR0DMW i wtedy okazało się jak bardzo w czasie podróży quadem po skalistej scieżce mogą odstroić się urządzenia. Niezła lekcja na przyszłe wyprawy.
Po skorygowaniu czestotliwości raz jeszcze podjąłem próbę łączności z Borysem US5WU.
Teraz już bez problemu, o godzinie 14:10 czasu polskiego usłyszałem odpowiedź US5WU na moje CQ.
W ten sposób pierwsza łączność Polska – Ukraina stała się faktem.
Była to łączność RS mimo anten ustawionych na siebie. Między nami było wiele chmur burzowych. Есть первое QSO с Украиной на 10 Гигагерц! Tej pierwszej historycznej łączności przysłuchiwało się wielu kolegów z LKK. Wraz Borysem transmitowaliśmy ją w pasmie 2 m umożliwiając zapoznanie się choć częściowo ze specyficznym sygnałem RS tym, którzy jeszcze tego nie słyszeli.
W kilkanaście minut później przeprowadziłem drugą łączność z UZ5DZ pracującym z lokatora KN18DO.
Korzystając z silnego sygnału „eksperymentowaliśmy” pracując na SSB a później na FM.
Poza faktem nawiązania pierwszej łączności z Ukrainą łączności te stanowiły promocji pracy na mikrofalach dla wielu kolegów z tego regionu.
Jeszcze w sobotę przeprowadziłem łączności z HA8MV/p (KN06HT) oraz OK2POI i OK2VSO (obaj z JN99AJ).
W niedzielę pracowałem również od godzin porannych. Niestety zrobiłem tylko jedną łączność.
Była to łączność z Piotrem UZ5DU z lokatora KN18MD.
Dziękuję tutaj Wiktorowi US5WE, który dyżurując na 2 m, powiadomił mnie o zainteresowaniu Piotra nawiązaniem łączności na 10 GHz.
Piotr mimo burzy nad Użgorodem włączył urządzenie i dzięki temu mogłem zrealizować trzecią łączność ze stacją z Ukrainy.
Niestety, nie udało mi się zrobić żadnej łączności ze stacjami z Polski. Mimo łączności z OK2POI, gdzie dokładnie na tej prasie były silne chmury burzowe nie odbierałem żadnych sladów RS.
Sygnały od OK2POI i OK2VSO były czystymi sygnałami tropo bez śladów RS.
Zapewne byłem zbyt wysoko i nie miałem szansy na odbicia od chmur burzowych.
Mimo, niewielu przeprowadzonych łączności, uważam wyprawę za udaną. Zdobyte doświadczenie wykorzystam w czasie następnej wyprawy na Połoninę.
Bardzo chcę tam wrócić, tym razem w pierwotnie planowanym składzie i ze sprzętem na inne pasma mikrofalowe.
Tomek SP5CCC
|